Każdy człowiek musi czasem odpocząć od codzienności. Nie mogłem już doczekać się urlopu, codziennie to samo, te same miejsca, te same czynności w pracy. Spędziliśmy tydzień nad polskim morzem i tydzień na rekolekcjach.
Czas tylko z dziećmi i żoną nad morzem spędzony tylko na zabawie i odpoczynku był dla mnie lekarstwem. W tym roku jest wielki boom na polskie morze i rzeczywiście ludzi jest bardzo dużo, ale da się znaleźć miejsca z dala od hałasu i tłumów. Jazda na rowerze, kąpiel w morzu, kopanie wielkich dziur w piachu, a wieczorem ciupanie w remika.
Tydzień minął błyskawicznie. Mogę jedynie dodać, że w trakcie tego tygodnia zakończył się Tour de France, które znów wygrał Chris Froome, a klasyfikację górską Rafał Majka, a w Polsce wielka katolicka impreza ŚDM.
Papa i miliony pielgrzymów przyjechali do Polski. Najważniejszy cytat, który wyłapałem z całości niesamowitych wydarzeń i słów papieża, które mocno mnie kopnęło, to te słowa:
Ale jest też w życiu inny, jeszcze bardziej niebezpieczny paraliż, dla młodych często trudny do rozpoznania, którego uznanie sporo nas kosztuje. Lubię nazywać go paraliżem rodzącym się wówczas, gdy mylimy SZCZĘŚCIE z KANAPĄ!
Sądzimy, że abyśmy byli szczęśliwi, potrzebujemy dobrej kanapy. Kanapy, która pomoże nam żyć wygodnie, spokojnie, całkiem bezpiecznie. Kanapa – jak te, które są teraz, nowoczesne, łącznie z masażami usypiającymi – które gwarantują godziny spokoju, żeby nas przenieść w świat gier wideo i spędzania wielu godzin przed komputerem. Kanapa na wszelkie typy bólu i strachu.
Kanapa sprawiająca, że zostajemy zamknięci w domu, nie trudząc się ani też nie martwiąc. „Kanapaszczęście” jest prawdopodobnie cichym paraliżem, który może nas zniszczyć najbardziej; bo po trochu, nie zdając sobie z tego sprawy, stajemy się ospali, ogłupiali, otumanieni, wczoraj mówiłem o młodych, którzy idą na emeryturę w wieku 20 lat – podczas gdy inni – może bardziej żywi, ale nie lepsi – decydują o naszej przyszłości.
Z pewnością dla wielu łatwiej i korzystniej jest mieć młodych ludzi ogłupiałych i otumanionych, mylących szczęście z kanapą; dla wielu okazuje się to wygodniejsze, niż posiadanie młodych bystrych, pragnących odpowiedzieć i na wszystkie aspiracje serca. Pytam was: czy chce być ospali, ogłupiali, otumanieni? Czy chcecie, żeby inni decydowali o waszej przyszłości? Czy chcecie być wolni? Rozbudzeni. Walczyć o waszą przyszłość? Nie jesteście zbyt przekonani, co?
Rozwalają mnie zwłaszcza te słowa o zamianie kanapy na buty górskie. Mam wrażenie że pójście za Jezusem jest wielkim aktem odwagi i jest przeciwieństwem wygodnego, nudnego, stabilnego życia. Trzy rzeczy wpłynęły na mnie mocno w tym wakacyjnym czasie.
Poniższy film najlepiej odda to co robiliśmy i zastąpi moje pisanie: