87 dni do startu
Dziś bieg szybki. Pulsy w strefie Z4 na progu mleczanowym. Znowu dalsze zmiany. Przerwa pomiędzy 4 biegami z Z4 wzrasta z 20s do 90s.
Tym razem znowu test coopera nie pobity, a biegłem szyyyybko 😉 Może to kwestia wiatru? Wybrałem sobie jedną uliczkę na ten bieg i zawsze jak wracam to czuję że biegnę pod wiatr. To musi być wiatr 😉 Rozsądek podpowiada mi, że trochę przesadzam. Podstawa to regularny trening bez jakiś super osiągnięć. Forma będzie stopniowo rosnąć. Jeżeli teraz będę tak biegał to nogi nie wytrzymają i będę musiał przerwać treningi, a nie o to przecież chodzi.
W niedzielę czeka mnie Long Run ze zmianami czasów w interwałach, a przeczuwam, że będzie jedno tempo w czasie biegu – marszobieg, albo spacer.
Szybkie intensywne biegi sa najgorsze dla moich ścięgien. Noga lewa znowu boli wzdłuż piszczela. Musze sobie to napisać i głośno powtarzać:
Ważny jest bieg regularny a nie szybki.
Za dużo mam do stracenia, żeby teraz szarżować i uszkodzić sobie kość, czy ścięgno i odpaść z przygotowań i głównego celu przebiegnięcia maratonu w 4h.